niedziela, 24 listopada 2013

Świat skreśli tę miłość nim jej dotkniemy.





Chodź, pokażę ci,
jak bardzo chcę byś był

Weź sobie mnie, bo tylko Ty

i więcej nic.


Kochanie udawaj, że

miłość to nie grzech

Boje się jej, niech prawda śpi,

nic nie mów mi
Ciii...


Czasem marzę, że 

to nie dzieje się

Książę z bajki jest moim złym snem,

on męczy mnie.

I widzisz sam, gdy Ciebie mam,

to siebie tak mi jakoś brak

Przeklinam nas i kocham nas, 

nie umiem odejść, nie wiem jak

Więc zabij go i zabij mnie,

to będzie łatwe, nie bój się

Przeklinam cię i kocham cię,

z miłości leczy... tylko śmierć
                                                                                                                                                 

Jaka to rozkosz, jaka słodycz życia - siedzieć w chłodnym domu, pić herbatę, pogryzać ciasto i czytać. Przeżuwać długie zdania, smakować ich sens, odkrywać nagle w mgnieniu sens głębszy, zdumiewać się nim i pozwalać sobie zastygać z oczami klejonymi w prostokąt szyby. Herbata stygnie w delikatnej filiżance; nad jej powierzchnią unosi się koronkowy dymek, który znika w powietrzu, zostawiając ledwie uchwytny zapach. Sznureczki liter na białej stronie książki dają schronienie oczom, rozumowi, całemu człowiekowi. Świat jest przez to odkryty i bezpieczny. Okruszki ciasta wysypują się na serwetę, zęby dzwonią leciutko o porcelanę. W ustach zbiera się ślina, bo mądrość jest apetyczna jak drożdżowe ciasto, ożywiająca jak herbata.
                                                                                             

co jeżeli to wszystko jest prawdą.
co jeżeli rozrywa mnie wewnetrznie coś o czym nie mam pojęcia, lub mam.

co jeżeli wciąż chowam wszystko do czarnego pudła, zamieniam w niewidoczne i odkładam na drugi koniec pokoju, a zderzam się z tym jedynie wtedy, gdy sama się o to potknę i ląduje twarzą w gruncie.

chyba zwątpiłam w siebie.

innych.
świat.
uczucia.
procesy.
indywidualność.
prawde.
co jeżeli zabiliście we mnie wszystko.
nic się nie zmienia, tylko tyle..
że to chyba ja tym razem potrzebuje pomocy.
stałam się złym człowiekiem. 
                                        
ludzie są tak mocno zniszczeni.
zniewoleni przez swoje urojone problemy, przez co używają swoich słów w czyjeś usta, by zmniejszyć swój ciężar.
to jest kurwa idiotyczne.
tutaj już nie ma miejsca na miłość. 
miłości n i e m a.
chciałabym choć raz zamknąć oczy na tyle starannie, że gdy je otworzę nie zobaczę więcej już tych twarzy.
twarzy popaprańców psujących mój światopogląd.
chciałabym być zimna i obojętna, bez sumienia, bez empatii. 
jak ten, tamta, czy jeszcze inny.
chciałabym zatrzymać się i wyrzucić swoje serce gdzieś na peryferiach tego obrzydliwego miasta. Szczecin jest okropny.
chciałabym nie czuć, ponieważ boję się czuć.
i tak mocno nie chcę przechodzić znów przez etap straty, że wolę już nie kochać niczego.
a przecież to miłość mnie zabiła i wobec tego tylko ona może mnie uratować.
p r z e g r a ł a m.
skreśliłam ludzi, bo dziś nie ma miejsca na miłość.
nikt nie potrafi stworzyć czegoś, co może być wieczne.
wieczność to oddanie serca, oddanie duszy, oddanie słów pięknych równie co uczucie.
wieczność to mój własny latawiec.
dlatego, by osiągnąć coś co jest wieczne- musimy umierać.
tutaj nikt nie odnajdzie wieczności w oparciu o takie zakłamanie wszem i wobec.
kurwa, tak bardzo chcę nie czuć NIC.
nie czuć nic.
jak wy.
chłodny lód, łzy duszy, krwawe nadgarstki, uśmiech, pogarda przez pustynne ogniste braki w klatce piersiowej.
tak bardzo chcę.
n i e c z u ć n i c.
położyć się na podłodzę zupełnie bez celu i domknąć powieki.
a kiedy się obudzę zniknie wszystko.
wszystko nad czym pracowałam.
i wszystko.. czego nigdy mieć nie mogłam.
nic więcej, nic mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz