poniedziałek, 23 grudnia 2013










Flegmatycznie układam sobie życie, które parę miesięcy temu uległo całkowitej destrukcji.Moje życie to układanka. Brakuje w nim połowy elementów, które zabrałeś. Zabrałeś? Zabrałeś to pewne, bo i któż inny mógłby to zrobić? Generalnie nikt prócz Ciebie ostatnimi czasy mnie nie opuścił, nikomu na to nie pozwoliłam. Cóż...
Czuję swąd. Coś śmierdzi, bez dwóch zdań. Pełno tu kurzu. Co zrobiłam? Weszłam do pokoju, do którego nie wchodziłam trochę więcej niz parę miesięcy. W tym domu zbudowano kiedyś pokój bez okna. Wysnuwam też podejrzenia, że jest w nicm pełno robactwa, choć pewności nie mam. Mylę się? Nie. Kurz, pełno kurzu, ale jest tu też piękne łóżko i stara szafa. Myślę, że kiedyś powstanie tu okno. Może to niemożliwe, może? Na łóżku widzę pełno kurzu. Wszędzie, jak okiem sięgam- tylko kurz. Jego gruba warstwa osiada na mnie tuż po przekroczeniu progu. Na tym łóżku nikt nigdy się nie kochał, a nawet jeśli to robił, to było to bardzo dawno temu. Wokół niego widzę wielką kałużę łez. Bez miłości wszystko obumiera, płacze. Zapłaczmy znowu razem, a potem wyjdźmy z tego pokoju i uśmiechajmy się do innych tak, jakby nigdy nic się nie stało. Bo oni tego od nas oczekują. Przecież nie możemy ich rozczarować.
Dlaczego piszę to w liczbie mnogiej? Przecież nikogo już nie ma.




wracam do ostatnich miesięcy. 
Ewa, nie rób tego. 
Ewa, to niemądre.
Ewa, bo znowu tak będzie...
Ewa..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz