Właśnie skończyłam dzieło jednego z moich ulubionych autorów- Huxley'a.
"Nowy wspaniały świat"- teraz krótko o nim.
Uwielbiam Huxley'a właśnie za tę bezpretensjonalność jaką możemy zauważyć w tej książce. W świecie przez niego przedstawionym nie ma pojęć takich jak "moralność", czy "człowieczeństwo". Kpiną jest nazywanie świata pozbawionego uczuć i emocji, rzeczywistością. Tu nie ma miejsca na przypadek. Ludzie posiadają chłodne i analityczne spojrzenie i podejście. Przyszłość pozbawiona indywidualności,
jest konsekwencją braku prawa wyboru. Wszystko kształtują inni, zauważamy wtedy brak humanizmu. Gdzie dyskusje, odmienne opinie? Każdy staje się mimowolnie aktorem w swoim teatrzyku.
Procesy pokazane to okrutne wyciszenie ludzkości, uczuć, miłości. To swoista próba okiełznania natury. Świat staje się absolutnie totalitarny. Stajemy się kalekami, gdy ktoś próbuje pozbawić nas własnego rozumu.
"On zakochał się od pierwszego spojrzenia. Wpadł po uszy.
Po jej uszy, które darzył uczuciem szczególnym. Nie ukrywał tego, niczego nie komentował. Po prostu przytrafiło mu się szczęście i nieszczęście jednocześnie - zakochał się w skomplikowanej dziewczynie."
"Ostatnio ciągle tak jest. Staram się coś powiedzieć, ale do głowy przychodzą mi tylko nieodpowiednie słowa albo całkowicie różne od tych, które mam na myśli. Próbuję sama się poprawić, lecz wychodzi tylko gorzej. Tracę wątek. Tak jakbym była rozszczepiona na dwie i sama ze sobą bawiła się w berka. Po środku jest wielki słup i gonimy się wokół niego. Tamta druga ja zawsze zna właściwe słowa, lecz ta ja nigdy nie może tej drugiej złapać."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz